Autostopem na Węgry – relacja Ani i Oli


Im mniej dni dzieliło nas od autostopowego wyścigu na Węgry, który zorganizowaliśmy wspólnie z HR-AEGEE w ramach majówkowej integracji, tym bardziej byłyśmy podekscytowane. Dzień startu się zbliżał i zaczynałyśmy rozumieć, na co się porwałyśmy…

Autostopem? Na Węgry? 600 km w jeden dzień? Pierwszy raz w życiu?


Czemu nie, może akurat damy radę… I wiecie co? Dałyśmy! I ile fajnych rzeczy nas spotkało!
Chcecie usłyszeć jak to było? Będzie krótko zwięźle i na temat (i nie trzynastozgłoskowcem :<):

Na Węgry krótka wyprawa?
Tak zaczyna się zabawa!
Aegee nas przekonało
Odpuścić łatwo nie dało!
Ale stopem? Całkiem sami?
Czy my sobie radę damy?
Może jednak autobusem…
Czy autostop jest tu musem?
Były lęki, trochę strachu,
Lecz nie trzeba bać się brachu!
I zanim się zorientowali
Już na wylotówce stali!
Szybko poszło, już wieczorem
Przykrywało się śpiworem
Pod namiotem nad jeziorem
Tym przesławnym Balatonem!
A po drodze ile przygód!
Żadnych nam nie brakło wygód!
Zresztą posłuchajcie sobie,
Bo to się nie mieści w głowie!

Czego można się nauczyć podczas takiej wycieczki?

  • Że tir i ciężarówka to zupełnie co innego! I nie należy tego ze sobą mylić 😀
  • Ufaj ludziom! Nawet kiedy jest godzina 22 i szaleje burza, a trzech dobrze zbudowanych facetów proponuje, że przewiozą Was w bagażniku, bo w kabinie nie ma miejsca. Bo potem może się okazać, że wezmą Was na stację benzynową na jedzenie, i jeszcze nadłożą kilkadziesiąt kilometrów, żeby odstawić prawie pod samą bramę campingu 🙂
  • Znajomość języków obcych (nawet na podstawowym poziomie) zawsze się przydaje! Szczególnie jeśli osoba, która zabiera Cię na stopa nie ma pojęcia o istnieniu języka angielskiego. Albo chcesz się dowiedzieć jakie węgierskie wino kupić na wieczór.
  • Rozmowy o stanie gospodarki na Słowacji też się zdarzają. Jeśli tylko nie trafi się, że biorący Cię kierowca nie prosi o absolutną ciszę i nie pędzi 200 km/h na jakieś spotkanie.

  • Gdy prognoza pogody mówi, że będzie padać a Ty masz zamiar spać w namiocie przez kilka nocy, to warto pamiętać o folii malarskiej! Nawet jak przypomnisz sobie o niej kiedy już jesteś prawie na wylotówce – wracaj szybko do najbliższej Castoramy! Nie pożałujesz – potem nie pływasz w namiocie, a w jeziorze B-)
  • Węgierskie wino bywa zdradliwe, nigdy nadmiernie mu nie ufaj! Zwłaszcza gdy sprzedaje go miły, starszy pan w butelce po wiedeńskiej wodzie mineralnej (Ale trzeba przyznać, było przepyszne!)
  • Kiedy dwóch przystojnych węgierskich chłopaków zgarnia Was z autostrady i proponuje grę w rzutki u siebie w domu – nie wahajcie się ani chwili! To może być dobry sposób na przeczekanie nadchodzącej burzy i zawarcie nowych znajomości!

  • Nigdy nie trać nadziei! Dobrze podróżuje się we dwoje, bo kiedy Ty nie dajesz już rady, zawsze zostaje towarzysz/ka, która może dalej machać kartonami B-)
  • Rozmawiaj z ludźmi i nawiązuj kontakty! Zawsze może się okazać, że niepozorny pan w wieku koło 60 stanie się świetnym kompanem do kieliszka wina i osobą od której FRujesz towar deficytowy – drewno na grilla.
  • Lepiej jechać niż nie jechać! Nawet jeśli ktoś proponuje, że podrzuci Cię tylko 5 km w kierunku w którym zmierzasz – nie wahaj się! Wszystko jest lepsze niż utknięcie w jednym miejscu, demotywacja i tracenie nadziei. (A może potem ta osoba podrzuci Cię nawet dalej ;))